




Drukarki 3D okazały się prawdziwym przełomem w produkcji różnego rodzaju podzespołów. Co prawda nie mamy co liczyć na to, że dzięki nim wyprodukujemy procesory, ale silniki rakietowe - czemu nie?
Okazuje się, że prace nad silnikiem, który mógłby być montowany w satelitach, a który byłby wykonany przy pomocy drukarki 3D są już bardzo zaawansowane. Prace badawcze prowadzi firma Rocket Lab, która jest finansowana przez koncern Lockheed Martin. Firmy zaprezentowały swój dorobek w postaci silnika Rutherford, który nie dość że składa się z części wydrukowanych na drukarce 3D, to jeszcze zasilany jest baterią, a nie paliwem stałym. Jest to niemały przełom w produkcji silników rakietowych. Dzięki wykorzystaniu baterii, konstruktorzy mogą wyeliminować wszystkie rury i pompy potrzebne do pompowania płynnego źródła zasilania.
Najważniejsze jednak, że taki silniki można "wyprodukować" w trzy dni. Co prawda trzeba mieć odpowiednie stopy i specjalną drukarkę 3D zdolną łączyć materiały na poziomie elektronów, ale warto. Normalny proces produkcyjny zająłby co najmniej miesiąc. Dzięki nowemu silnikowi satelity będą lżejsze i tańsze.
Jednak to nie Rocket Labs jest prekursorem jeśli chodzi o wykorzystanie silników elektrycznych w satelitach. Sonda The Dawn (Świt) napędzana takim silnikiem jest już w drodze do proto-planety Ceres, a NASA opracowuje silnik jonowy nowej generacji, w który mają być wyposażone przyszłe satelity wysyłane na asteroidy.