




Na niebie robi się coraz gęściej i bynajmniej nie chodzi o coraz większą liczbę samolotów. Z każdym dniem przybywa dronów, które nie tylko służą do zabawy ale i realizują normalne komercyjne zadania. Problem w tym, że nie wszystkim się podoba to, do czego drony się wykorzystuje. Jedna z takich osób nie wytrzymała i ... strzeliła do drona.
Jak nietrudno się domyślić rzecz działa się w USA, gdzie z jednej strony można łatwo zaopatrzyć się w broń, z drugiej każdy może bronić swojego domu. A jest wiele osób, które przy pomocy dronów naruszają czyjąś prywatność, wystarczy wspomnieć o paparazzich, dla których uchwycenie celebrytów w chwili gdy się tego nie spodziewają jest bardzo cenne.
W każdym razie pierwszym, który nie wytrzymał był William Meredith. Kiedy dostrzegł latającego nad jego domem drona, nie zastanawiał się długo, chwycił strzelbę, wyszedł przed dom i strzelił. Właściciel drona nie był zbyt zadowolony z efektu tego strzału, ale w końcu sam się o to prosił. Ostatecznie Meredith co prawda został aresztowany, ale ponieważ powołuje się na naruszenie prywatności ma spore szanse na uniknięcie odpowiedzialności karnej. Według niego, nie mógł być pewien, czy operator drona nie podgląda kobiet, nie robi rozpoznania przed kradzieżą itp. A skoro postawił dwumetrowej wysokości płot, wyraźnie dał do zrozumienia, że chroni swoją prywatność.
Prawdopodobnie to nie ostatni przypadek "neutralizacji" niechcianego pdglądacza.