




Pewien mieszkaniec Kalifornii ma poważne problemy w związku z naruszeniem praw jednego z gigantów w branży gier. Ryan Hernandez z Palmdale przyznał się do hakowania systemów Nintendo – oszustw i nadużyć komputerowych.
Haker użył podobno phishingu by podrzucić swoje dane, jako uwierzytelnionego pracownika Nintendo. Dzięki temu ukradł i upublicznił poufne informacje producenta konsol. Według zebranych w toku śledztwa informacji ujawnił nawet szczegóły Switcha przed jej rynkowym debiutem w marcu 2017 roku. Złapany przez FBI zobowiązał się do zaprzestania hackingu, jednak w czerwcu 2018 roku ponownie złamał zabezpieczenia Nintendo kradnąc kolejne tajemnice firmy.
FBI ponownie złapało Hernandeza w czerwcu 2019 roku. Po sprawdzeniu jego komputerów okazało się, że włamał się wielu serwerów Nintendo i ukradł z nich wiele tajnych informacji. Popełnił błąd chwaląc się nimi na Discordzie i Twitterze. Odkrytymi przez siebie lukami w sieci Nintendo chwalił się przed swoją społecznością.
W efekcie postawionych mu zarzutów grożą mu trzy lata więzienia oraz 259.323 dolary na rzecz Nintendo jako zadośćuczynienie za poniesione straty. Wyrok ma być ogłoszony 21 kwietnia. Trzeba jednak przyznać, że Hernandez został potraktowany dość łagodnie. Za popełnione przez niego przestępstwa powinien zostać skazany na pięć lat więzienia. Jednak dla Nintendo ważne jest przede wszystkim wysłanie w świat wiadomości, do potencjalnych kolejnych hakerów – nie ruszaj nas.